Facebook, to nadal najpopularniejszy portal społecznościowy na świecie, bez którego większość z nas nie wyobraża sobie normalnego, codziennego funkcjonowania. W czerwcu 2017 r. liczba użytkowników na całym świecie wynosiła prawie 2 miliardy, a dziennie aktywnych jest prawie 1,3 mld osób. W ramach portalu zarejestrowani użytkownicy mogą tworzyć sieci i grupy, dzielić się wiadomościami i zdjęciami oraz korzystać z aplikacji, będący jego własnością.
Poza szeregiem pozytywnych aspektów korzystania z portalu jest też wiele negatywnych czynników, których znaczenie bardzo często marginalizujemy lub nie zdajemy sobie z nich sprawy. Nie jest to jednak wina portalu ale niestety nas samych i naszego sposobu korzystania z sieci. Jednym z tych negatywnych czynników jest swoisty ekshibicjonizm użytkowników, którzy bez większego zastanowienia, bardzo często udostępniają publicznie swoje najbardziej wrażliwe dane, publikując każdego dnia dziesiątki wpisów. Dla niektórych jest to rodzaj uzależnienia przejawiający się m.in. koniecznością pokazywania innym użytkownikom najdrobniejszych szczegółów z naszego codziennego życia. Bardzo lubimy się chwalić pokazując swój status majątkowy, przedstawiając charakter związku, w którym aktualnie jesteśmy, zdradzając swoje plany zawodowe i prywatne. Piszemy o swoich problemach, radościach pasjach, czy też sukcesach.
Bardzo często nie zastanawiamy się komu udostępniamy te informacje i co może on z nimi zrobić, jeśli jego intencje okażą się inne od tych, które nam oficjalnie deklaruje. Myślenie o kimś jako o przyjacielu tylko i wyłącznie na podstawie jego wpisów i „lajków” na portalu, bywa bardzo często zgubne, żeby nie powiedzieć naiwne. Wydaje nam się, że dobrze znamy osobę, która nas zaczepiła i napisała nam kilka pozytywnych komentarzy np. do zamieszczonego przez nas niewinnego zdjęcia. Mamy przecież wspólnych znajomych, te same zainteresowania, odwiedzamy te same miejsca. Wierzymy bez sprawdzania, że jest to osoba, za którą się podaje i nie może mieć wobec nas złych intencji, bo niby dlaczego? Czasami dzieje się tak z potrzeby poznania kogoś nowego, kogoś kto nas rozumie, akceptuje, a bardzo często także niewinnie adoruje. Być może jesteśmy właśnie w nieudanym związku lub przechodzimy trudny okres w życiu, nie możemy się porozumieć z naszym mężem, czy partnerem. Nagle w tak prosty sposób trafiamy na osobę, która pochlebnie wyraża się na nasz temat, podziwia publikowane przez nas zdjęcia i podziela nasze zainteresowania, czy też pasję. Jesteśmy tą osobą coraz bardziej zauroczeni, a nasza znajomość z tej oficjalnej Facebook – owej strony, przechodzi na grunt prywatny. Zaczynamy pisać dziesiątki informacji korzystając z Messengera, wysyłamy swoje niepublikowane dla pozostałych znajomych zdjęcia, które są niejednokrotnie bardzo intymne, pełne erotyzmu, opisujemy swoje najskrytsze fantazje erotyczne, zapominając o barierach, których normalnie nigdy byśmy nie przekroczyli. Tu przecież wszystko jest dozwolone, a my jesteśmy po drugiej stronie ekranu komputera, telefonu i to on nas chroni. Dzieje się tak, bo mamy do tej osoby pełne zaufanie, bo tylko ona nas rozumie i staje się dla nas coraz bardziej bliska. Od tego momentu narażamy się na co najmniej dwa zagrożenia. Pierwsze z nich postaram się przedstawić poniżej.
Po pierwsze coraz bardziej i głębiej wchodząc w ten nowy rodzaj związku internetowego, choć często nie zdajemy sobie z tego sprawy, zaczynamy odsuwać się od dotychczasowego partnera, czy partnerki. Widzimy w nim coraz więcej negatywów, zarówno w jego fizycznym wyglądzie, jak i w zachowaniu, staje się on dla nas nudny, małostkowy i po prostu przyziemny. Wszystko co ma z nim związek zaczyna nam się kojarzyć tylko z nieprzyjemnymi aspektami naszego życia. Porównujemy związek realny do tego w cyberświecie, sami wyszukując przewagi na korzyść tego drugiego. Bo jest on przecież prawie idealny, zarówno w sferze duchowej jak i fizycznej, bo właśnie w nim czujemy się szczęśliwi, a przede wszystkim w końcu docenieni. Nasze dotychczasowe życie ulega znacznemu przewartościowaniu i podporządkowujemy wszystko jednemu celowi – spędzać jak najwięcej czasu z naszym nowym znajomym z Facebooka. Zaczynamy się ukrywać z telefonem tabletem, komputerem, tak aby nie wzbudziło, to podejrzeń naszego partnera lub partnerki. Zabezpieczamy hasłami dostępu nasze mobilne urządzenia i nigdy się z nimi nie rozstajemy, nawet kładąc się spać, mamy je cały czas w pobliżu, zawsze pod kontrolą. Nasz świat, to od tej pory nie nasza rodzina i nie nasz dotychczasowy parter ale telefon, tablet lub komputer i oczekiwanie na nowe wiadomości. Wszystko pozostałe schodzi na dalszy plan i traci na swoim znaczeniu. Nie myślimy przy tym, że powoli niszczymy coś co bardzo długo budowaliśmy i trwało to przez wiele lat, co opierało się na przyjaźni miłości i zaufaniu. Niszczymy coś co być może nie było idealnym światem, czy idealnym związkiem, bo składało się zarówno z miłości, radości, pięknych wspólnie spędzonych chwil ale także wspólnych trosk, kłótni i problemów, bo przecież taki jest każdy związek i na tym powinien on polegać.
Czytaj także: dowody do rozwodu
Z drugiej strony sami sobie tłumaczymy, że przecież nie robimy nic złego, bo nie jest to w naszym odczuciu zdrada, a na pewno nie fizyczna, dlatego usprawiedliwiamy swoje zachowanie. Wysłaliśmy tylko kilka swoich zdjęć i poza pisaniem wiadomości nie robiliśmy dotąd nic złego …. Czy tak jest jednak naprawdę i czy sami w to wierzymy ? Odpowiedzi na to pytanie może być wiele ale tą prawdziwą znamy tylko my. Aby ją znaleźć i zrozumieć, zastanówmy się przede wszystkim, co byśmy czuli my sami, gdyby bliska nam osoba utrzymywała taką „niewinną” internetową znajomość, skrupulatnie skrywaną przed nami. Jak byśmy się zachowali i czy nie uznali byśmy tego za zdradę, czy potrafilibyśmy jej wybaczyć i zapomnieć?
Bardzo często w takich sytuacjach osoby, które podejrzewają swoich partnerów o znajomości tego typu i same nie są w stanie zweryfikować swoich podejrzeń, zwracają się o pomoc do detektywa. Ilość spraw z tym związanych z miesiąca na miesiąc jest coraz większa. Nikt zapewne nie robi statystyk, czy badań socjologicznych na temat rozwodów, których podłożem była znajomość z portalu ale liczba ta byłaby zapewne przerażająco duża.
Czytaj także: wynajęcie detektywa – kontakt
Detektyw24
fot. brato.bg
Sprawdź najpopularniejsze wpisy na blogu:
Czy flirt przez internet to też zdrada?
Czy intercyza zwalnia z alimentów?
Czy kobiety są lepszymi detektywami?
Czy komunikatory internetowe są bezpieczne?
Czym jest niedostatek i jak wpływa na alimenty
Czy nieobecność w Walentynki to sygnał zdrady?
Czy opłaca się wynająć detektywa?
Czy pracodawca może czytać maile i sprawdzać komputer?
Czy przez zdradę małżeńską można stracić prawa rodzicielskie do dzieci?
Czy wierność jest wbrew naturze?
Jak przeprowadzić badanie ojcostwa? Blog detektywistyczny
Czy żona może podsłuchiwać męża? Podsłuchy w sprawie rozwodowej
Dajcie mi człowieka, a znajdzie się paragraf – wciąż aktualne?
Detektywi w zderzeniu z serialami. Ile prawdy jest w programach telewizyjnych?
Detektyw jak terapeuta. Obserwacja pomaga zaufać
Zdrada, rozwód, dowody do rozwodu. Blog detektywistyczny